piątek, 21 lutego 2014

Życie jest małą ściemniarą

*Z poprzedniej części rozdziału*

Chodząc tam i z powrotem przed domem przyjaciółki, nagle stanęłam jak wryta zauważając niewielką, białą rękawiczkę... całą poplamioną.
- Cin, widziałaś to tu wcześniej? - zapytałam przestraszona, a jednocześnie szczęśliwa tym odkryciem, bo jeśli to nie jest rękawiczka ani jej, ani jej rodziców, może to oznaczać, ze należała ona do mordercy. A wtedy dowiemy się kim mógł być morderca, cóż... Przynajmniej taką miałam nadzieję.
- Nie... To nie moje, a rodzice raczej nie mieli takich rękawiczek. Do ogrodu używali zawsze czar... - przerwała - Amber... - zaczęła patrząc przed siebie. Louis i ja podążyliśmy jej śladem. Po drugiej stronie chodnika stał...

*AMBERLEE*

Po drugiej stronie chodnika stał... Adam! Jego sylwetkę, sposób w jaki trzymał papierosa i wypuszczał dym z ust poznałabym wszędzie! Jego twarz w połowie zasłonięta kapturem, w świetle lampy ulicznej wyglądała naprawdę strasznie, aż poczułam ciarki w całym ciele. Chciałam do niego podejść, zapytać czy coś widział i już odwracałam się do przyjaciół by poinformować ich o moich zamiarach kiedy nagle zniknął w ciemnościach. Przeklinałam los, że akurat na tej ulicy stała tylko jedna lampa oświetlająca drogę. Rozglądałam się wszędzie próbując wypatrzeć brata, ale nigdzie go nie było, jakby wyparował, zniknął jak dym papierosowy wypuszczony z jego ust. Postanowiłam jednak nie odpuszczać i zadzwoniłam do niego, jednak nie odbierał.
- Wiecie... - odwróciłam się do przyjaciół - Pójdę do domu, zobaczę co się dzieje.
- Nie pozwolę ci pójść samej - stwierdził Lou, a Cintia dorzuciła, że również pójdzie ze mną, ja jednak wolałam pójść tam sama. Ich obecność mogłaby jedynie zezłościć rodziców... I być może samego Adama również.
Powiedziałam o tym przyjaciołom i obiecałam, że będziemy w stałym kontakcie telefonicznym, a następnie poszłam do swojego domu. Może nie stresowałabym się tak przechodząc przez próg własnego mieszkania, jednak po wydarzeniach z tego dnia wcale nie czułam się dobrze. Było bardzo późno i może dlatego wszędzie były zgaszone światła, ale zdziwiło mnie dlaczego w garażu Adama akurat pali się światło. Może zapomniał zgasić, albo... Nie, nie mogłam jeszcze myśleć o najgorszym!
Poczułam wibrację telefonu w tylnej kieszeni spodni.

"Liam napisał, że ma wiadomości od policji, która poszła do domu Langdona, zadzwoń!"

Wiadomość była od Louis'ego. Odpisałam mu jedynie "za chwilę" i schowałam z powrotem telefon. W pierwszej kolejności chciałam dowiedzieć się dlaczego światło w garażu było zapalone i co się tam działo. Może nie był to dobry pomysł, ale w głębi duszy czułam, że może mi to pomóc. Parę kroków od drzwi garażu znów dostałam wiadomość tekstową o Lou.

"Wysłałem do ciebie policję, są gdzieś przy głównej ulicy więc jak coś będzie się działo to krzycz. Martwimy się o ciebie!"

- Człowieku, nie widziałeś mnie dosłownie dziesięć minut! - pomyślałam i odwróciłam się, by sprawdzić czy policja rzeczywiście stoi za mną. Trzech mężczyzn gotowych do akcji stało przy wozie policyjnym, jednak ich ubiory wcale nie wyglądały na mundury policyjne. Uznałam jednak, że chcą się zamaskować i dlatego wyglądali jak smarkacze, którzy w każdej chwili mogą zaatakować policyjny samochód. Uśmiechając się delikatnie i z rozbawieniem, podeszłam do drzwi garażu. Słyszałam rozmowę Adama z... kimś.
- Nie musisz zabijać, żeby udowodnić jej głupie uczucia! - krzyczała... mama?!
- A powiedziałaś jej prawdę na samym początku? - usłyszałam głośny plask, który towarzyszy zazwyczaj uderzeniu w twarz - Powiedziałaś, pytam się?!
- Nie - powiedziała o dziwo spokojnie - Chciałam, żebyś ją potrącił, ale nie było mowy o morderstwach!
- Bo wtedy nie było mowy o tym, że jest adoptowana.
- Rozumiesz, że to był powód mojej złości kiedy widywała się z tym Tomlinsonem!
- A nie pomyślałaś, że ona nie pozwoli ci go skrzywdzić?
- Po czyjej jesteś teraz stronie, Adam? - zdziwiony głos matki jednocześnie zdradzał jej strach. Wycofałam się nieco, by machnąć na policjantów, którzy bardzo cichym ale szybkim krokiem kierowali się w stronę garażu. Poprosiłam, by stali za mną i przysłuchiwali się rozmowie.
- Po niczyjej. Teraz... Po niczyjej - powtórzył Adam - Kocham tą zdzirę i zawsze kochałem. Chciałem, by myślała że to Louis zamordował tę kobietę, która... - zaśmiał się - Nie jest matką Cintii Black - dodał, a ja zdziwiona spojrzałam na policjantów, po czym podałam jednemu z nich swój telefon i poprosiłam by zadzwonił do Louis'ego i o wszystkim mu powiedział. Kiedy policjant odszedł kawałek od nas, wróciłam do przysłuchiwania się rozmowie...
- ... i nie pozwolę byś dalej zgadzała się na te spotkania Amberlee z Tomlinsonem - jego nazwisko niemal wypluł - Dlatego postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce - powiedział i ponownie zaśmiał się z wyższością - Następnym celem jest Louis Tomlinson!
W tamtej chwili nie wytrzymałam i otworzyłam szerzej drzwi do garażu pozwalając dwóm policjantom wkroczyć do akcji. Szybko podbiegli do Adama i uniemożliwili mu jakikolwiek ruch, a ja wołając szybko mężczyznę, który od nas odszedł podeszłam do matki. Nie przytuliłam jej, nie ucieszyłam się że nic jej nie jest. Po prostu chciałam uniemożliwić jej wyjście. Kiedy jeden z mężczyzn skuł Adama kajdankami, zabrali się za mamę. Wezwali posiłki, a ja rozejrzałam się po całym garażu.
- Pani Black! - krzyknęłam podbiegając do związanej w kącie kobiety.
Zdjęłam z jej ust zawiązaną chustkę i rozwiązałam ręce. Mama mojej przyjaciółki rzuciła się na mnie płacząc cicho i dziękując za ratunek. Po dość dłuższej chwili postanowiłyśmy obie wstać i wyjść z garażu. Dwa wozy policyjne przyjechały pod dom zabierając Adama i matkę, a do nas podbiegło pięć osób. Cintia, Louis i trzech policjantów. Pani Black rzuciła się w ramiona córki i obie zaczęły płakać, a ja również płacząc podeszłam do Louis'ego i przytuliłam się do niego mocno. Szeptał coś, ale nie byłam w stanie go słuchać. Nie mogłam słyszeć czegokolwiek, bo w głowie wciąż miałam słowa Adama, kiedy rozmawiał z mamą.

Weszliśmy do domu Harry'ego, by odpocząć. Cintia i pani Black udali się na policję ponieważ policja chciała, by mama mojej przyjaciółki złożyła od razu zeznania. Ja byłam strasznie zmęczona, a Louis martwiąc się o mnie chciał bym odpoczęła, ja jednak nie mogłam... Została przecież jeszcze jedna sprawa do wyjaśnienia - co działo się z Gemmą?
W salonie siedziała czwórka chłopców, przyjaciół Louis'ego, a Gemmy nie było nigdzie więc postanowiłam dowiedzieć się od razu gdzie jest i co powiedzieli policjanci, którzy poszli sprawdzić, co się z nią działo.
- To nie Thomas był tym złym w całej sprawie - stwierdził bardzo poważnie Niall wstając z kanapy i podchodząc do mnie. Odrobinę się bałam jednak stałam prosto i wytrzymywałam jego spojrzenia w moją stronę - To wszystko twoja wina, Amber - wycedził przez zęby i już chciał coś zrobić, podniósł rękę, ale Harry rzucił się w jego stronę.
- Stary, daj spokój! - powiedział - Nie wiedziała przecież o niczym, sama chciała znać prawdę!
- Mam nadzieję, że wie jaka jest ta prawda, bo jeśli dalej mamy to ciągnąć to lepiej zakończmy karierę już teraz! - krzyknął zdenerwowany i wrócił na swoje miejsce na kanapie.
Usiadłam na boku kanapy, obok Liama i zaczęłam opowiadać o wszystkim, czego się dowiedziałam. Miałam łzy w oczach, byłam zdenerwowana, zła i do tego zmęczona. Byłam adoptowana, Adam starszy ode mnie prawdopodobnie się we mnie zakochał i przejechał mnie wtedy samochodem, by później zwalić całą winę na Louis'ego i usunąć go sobie z drogi. Czy był naprawdę takim idiotą żeby myśleć, że tak nagle dam spokój i uwierzę jego słowa? A tak bardzo mu wierzyłam. Jednak moja wiara ma swoje granice...
Od chłopaków dowiedziałam się, że Gemma i Thomas również znaleźli się na komendzie by złożyć zeznania. Adam prawdopodobnie związał Langdona, a kiedy Gemma uciekła napisała wiadomość do brata chowając się gdzieś przed tym psychopatą.

Nastał ranek i kolejne problemy. Jednak nie tak ciężkie jak te z minionej nocy, ooo nie! Te problemy w porównaniu z tamtymi to... nawet nie nazwałabym ich problemami. Miałam jednak nadzieję, że kolejny członek mojej rodziny nie wyląduje w więzieniu...


.............................................................................................................................................

Tak więc witam was w ósmym już rozdziale forgiveness!
Ten wydaje mi się trochę dłuższy niż poprzednie i jak widzicie udało mi się wyjść z tego "kryminału", chociaż lekko nie było. W ogóle to myślałam, że zostawię to opowiadanie w cholerę i po prostu odejdę bez pożegnania jednak odsunęłam od siebie te myśli i udało mi się naskrobać coś takiego.
Mam nadzieję, że rozdział choć trochę wam się spodobał i nie napaćkałam za dużo.

Komentujcie!

12 komentarzy:

  1. Jak dla mnie FULL WYPAS czy... COOL WYPAS! Nie wiem jak to się pisze XD Dobrze, że udało ci się jaakoś wybrnąć z tego kryminału bo chyba coś ci nie wychodził, hahahaha. ŻARTUJĘ! Rozdział mi się spodobał i chcę więcej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dla mnie mogłaś ciągnąć jakoś ten kryminał ale to,że już go skończyłaś wcale nie jest złe : ) Rozdział jak zwykle mi się podoba no i oczywiście czekam na kolejny.
    @only_hopexx

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest świetny ! Nie no głupi Adam ! Biedna dziewczyna.
    czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jak najbardziej cudowny ♥ Oczywiście czekam na kolejny. Chciałabym cię poprosić abyś poinformowała mnie o nowych rozdziałach u mnie.

    [ zapraszam http://aquasenshi.blogspot.com/ ]

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wierzę, że Adam był do tego zdolny, naprawdę. Jestem w ogromnym szoku i chyba nie wiem, co powinnam powiedzieć. Skoro twierdził, że zakochał się w Amber, dlaczego chciał ją skrzywdzić? Najpierw przez potrącenie, a później przez zwalanie winy na Louisa? Cóż, najwyraźniej kierowała nim chora zazdrość, której w żaden sposób nie da się usprawiedliwiać ani wyjaśniać. Całe szczęście, że Louis w odpowiednim momencie przysłał policjantów do domu Amberlee i dzięki temu mogli wkroczyć do akcji na czas. Miejmy nadzieję, że Adam już nikogo nie zdoła skrzywdzić, a w więzieniu przemyśli sobie parę spraw.
    Przykro mi się zrobiło, kiedy Niall tak nagle naskoczył na Amber, ale czemu tutaj się dziwić. Na pewno martwi się o siebie, ale także o przyjaciół, o cały zespół i ich karierę. Mam nadzieję, że już nigdy więcej nie będzie między nimi sporów tego typu.
    Czekam na rozdział kolejny, życzę dużo weny! Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  6. "Życie jest małą ściemniarą" - właśnie słuchałam sobie tej piosenki a tu proszę patrzę i widzę nowy rozdział :) hihi
    Ale teraz to jedno wielkie WHAT? Jestem zaskoczona i to na całego. Byłam przekonana że za tym całym "zamieszaniem" stoi Thomas a tu proszę Adam. Co ta zazdrość potrafi zrobić z człowiekiem. Z Adama zrobiła psychopatę. Całe szczęście, że mamie Cintii nic nie jest, Boże co za ulga, uff. Oj, Niall mógłby być bardziej wyrozumiały. Przecież to nie jej wina, nie mogła przewidzieć tego wszystkiego. Choć z drugiej strony rozumiem go, denerwuje się i przejmuje bo tu chodziło o niego i jego przyjaciół. Oby wszystko miedzy nimi się ułożyło :)
    do następnego! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Informacja o tym, że jest adoptowana, musiała bardzo zaskoczyć dziewczynę, sama byłabym w ogromnym szoku. Ale chyba to nic w porównaniu do tego, co musiała czuć, gdy dowiedziała się o szaleńczym zachowaniu ''brata''.
    Czekam na kolejny rozdział. :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie spodziewałabym się takiego wybuchu u Nialla, zaskoczyło mnie to ale pozytywnie xD Wszystko, no prawie, się wyjaśnilo teraz tylko na ciąg dalszy :) I rozwikłanie jeszcze kilku rzeczy ^^
    Pozdrawiam i życzę weny♥

    OdpowiedzUsuń
  9. jestem w szoku! jaki zajebisty rozdział, pełen akcji i emocji. : o wczułam się strasznie. niech Niall ochłonie i się ogarnie, a nie wybuch tak strasznie, to nie była jej wina. egoista trochę. nie mam słów, nie wiem co mogę napisać. idealnie.

    http://miracle-drug-fanfiction.blogspot.com/

    http://we-have-got-a-bit-of-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne opowiadanie, uwielbiam takie kryminalne historię, a ta, przyznam szczerze, bardzo mnie zaciekawiła. Z wielką przyjemnością przeczytałam wszystkie rozdziały i już nie mogę się doczekać kolejnego.
    Główna bohaterka musi być teraz bardzo zagubiona, tak wiele przeżyła. Najpierw ten nieszczęsny wypadek, potem ujrzenie zmasakrowanej kobiety, dojście do prawdy, kto był do tego zdolny i do tego jeszcze ta adopcja i przyszywany brat, na zabój w niej zakochany, wręcz wariacko...
    Uchyl rąbka tajemnicy skad u Ciebie taka wyobraźnia? :) Zazdroszczę!

    ---
    jeśli byłabyś zainteresowana - stworzyłam swoje pierwsze opowiadanie i miło byłoby gdybyś wyraziła na jego temat swoją opinię. adres jest taki sam, co mój nick.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo mi się podoba! ♥

    Zapraszam swiat-artystki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Zabiłaś mnie tym rozdziałem. Zdecydowanie najlepszy ze wszystkich, jakie do tej pory napisałaś. Dużo akcji, wspaniałe opisy, no po prosto miód malina!
    Byłam w szoku, kiedy okazało się, że to Adam jest wszystkiemu winien. Jak on mógł?! Naprawdę koleś ma poważne problemy z głową. Powinni go wrzucić do psychiatryka, bo to co zrobił, jest czymś okropnym, przerażającym, psychicznym! Mam nadzieję, że zgnije w tym więzieniu i nigdy z niego nie wyjdzie.
    Jeju, tyle emocji mi towarzyszyło podczas czytania, że uuuuch! Gratuluję pomysłu!
    Boję się o Amberlee, jak i całą resztę. To, co zobaczyli, przeżyli.. Musiało nieźle wpłynąć na ich psychikę. Martwi mnie również kariera 1D przez to wydarzenie. Było mi smutno, kiedy Niall rzucił się na Amber. ;/
    Mam nadzieję, że wszystko się ułoży, chociaż zapewne to jest dopiero początek prawdziwego horroru.
    W tym momencie nadrobiłam wszystkie rozdziały i jestem pod ogromnym wrażeniem Twoich zdolności pisarskich. Braaaawo! ^^
    No nic, teraz poczekam na rozdział 10, bo 9 już przeczytana i skomentowana!
    Pozdrawiam.
    xoxo

    OdpowiedzUsuń