Spojrzałam
na Cintię, która od stóp do głów mierzyła
Thomasa wzrokiem bazyliszka. Nie spodobało mi się to, podobnie z
resztą jak uśmiech, który cały czas widniał na jego
twarzy, był złowrogi...
- Rozmawiałyśmy i... - powiedziałam cicho, ale przerwał mi machnięciem ręki.
- Nie obchodzi mnie to - odparł - Idziemy z Gemmą do mnie i przyszedłem się pożegnać - podszedł do mnie i najwyraźniej chciał pocałować mnie w policzek, ale odwróciłam głowę i odsunęłam się jeszcze bardziej. Chłopak zaśmiał się na mój odpychający gest i pokręcił głową po czym złapał mnie za podbródek i zmusił do spojrzenia sobie w oczy. Zmierzył wzrokiem całą moją twarz po czym na oczach Cintii pocałował mnie w usta. Nie był to jednak długi pocałunek, na to bym nie pozwoliła, odepchnęłam go od siebie natychmiast i uciekłam do łazienki, która całe szczęście nie była daleko. Nie słyszałam, aby Cintia wydzierała się na Langdona za to, co zrobił, ale udało mi się usłyszeć jak klnie pod nosem kierując się do łazienki, a sekundę później - pukanie do drzwi. Wyszłam z łazienki zakrywając usta dłonią. Akurat w tym samym momencie Gemma i Thomas wychodzili z domu, w ostatniej chwili chłopak odwrócił się i szyderczo uśmiechnął.
- Wiesz co, Cin? - spojrzałam na nią - Może to, co powiedziałaś to prawda... - stwierdziłam wycierając usta by pozbyć się smaku ust Langdona.
- Rudzielcu, bierz tą piękność i chodźcie tutaj! Oglądamy film! - usłyszałyśmy głos Harolda dosłownie po paru minutach od wyjścia Gemmy i jej chłopaka. Spojrzałam na swoją przyjaciółkę i skinieniem głowy pokazałam pokój, w którym siedzieli sami panowie.
- Wiecie... My już pójdziemy - powiedziała Cintia - Amber nocuje dziś u mnie bo... - szturchnęłam ją ramieniem - Eee, no i musi wziąć od siebie jakieś rzeczy - powiedziała, a ja jedynie uderzyłam się otwartą dłonią w czoło, co szybko zauważył Lou, a także Niall, który - jak się zdążyłam przekonać - był mało spostrzegawczy.
- Nie mówisz prawdy! - odezwał się blondyn i wskazał na mnie palcem - To coś z twoją mamą, nie? Słyszałem, jak powiedziałaś, że nie wracasz dzisiaj do domu, a później powiedziałaś, że twoja mama udawała zmartwioną - rzucił, a ja ponownie uderzyłam się dłonią w czoło.
- Mhm, pokłóciłam się z matką i będę spała u Cintii, macie z tym jakiś problem? - zapytałam patrząc na każdego z chłopaków. Nie spodziewałam się odpowiedzi od żadnego z nich.
- Ja mam - odezwał się Lou podnosząc rękę, spojrzałam na niego - Cintia ma mały pokój, łóżko jednoosobowe i z tego co wiem - brak materaca. Nie pozwolę ci u niej spać - powiedział stanowczo.
Miał rację. Nie raz planowałyśmy z Cintią nocowanie u niej, ale zazwyczaj nic z tego nie wychodziło, bo nie było gdzie spać, a moi rodzice byli tak źle nastawieni na rodzinę dziewczyny, że nigdy nie pozwalali nawet na pożyczenie materaca i pościeli. Gdybym tylko mogła w tamtej chwili wygarnąć wszystko rodzicom, opamiętaliby się i zrozumieli, że żyją na świecie ludzie biedniejsi od Cintii i mają więcej niż jednego przyjaciela! Widząc wciąż patrzącego na mnie Lou, westchnęłam.
- Gdzieś chyba muszę spać, nieprawdaż? - zapytałam z lekką rezygnacją w głosie.
- Mam pomysł! - odezwał się Harry, a wszystkie twarze skierowały się na jego osobę – Chłopaki dzisiaj mają zostać u mnie na noc, bo mieliśmy poprawić niektóre teksty piosenek – powiedział – Może zostaniecie z nami? Jest dużo miejsca, będziecie mogły zająć mój pokój, a ja przeniosę się do Gemmy, chłopaki będą tam gdzie zwykle – zaproponował z szerokim uśmiechem – Co wy na to? - zapytał, a ja zerknęłam na szeroko uśmiechającą się Cintię. Wolałam nie myśleć, że dziewczynie podoba się Styles, bo nijak do siebie nie pasowali. Nie chodzi mi oczywiście o ich majątek czy coś, nigdy w życiu! Ale Cintia była zbyt... wesoła w porównaniu do chłopaka.
Poczułam delikatne szturchnięcie w ramię więc odwróciłam głowę i spojrzałam na przyjaciółkę.
- Gdzieś muszę spać, więc tylko dlatego się zgodzę – westchnęłam – Niech będzie – dodałam i usiadłam na kanapie obok Lou, który objął mnie mocno ramieniem i uśmiechnął się wesoło.
- Ej! To moja cola! - usłyszałam krzyk Cintii i natychmiast otworzyłam oczy. Chyba przysnęłam, bo przez dość długą chwilę nie wiedziałam co się wokół mnie dzieje. Podniosłam głowę i zauważyłam również zaspanego Louis'ego, który w tamtym momencie spojrzał na mnie i uśmiechnał się z lekkim bólem, jakby przeszkodziły mu krzyki, albo... Podniosłam się natychmiast, znając sobie sprawę, że leżałam na jego ręce.
- Wybacz – uśmiechnęłam się delikatnie i rozejrzałam po salonie, w którym siedzieliśmy. Wcześniej ułożone równo kanapy, teraz stały każda w innym kącie, poduszki na nich porozwalane były na podłodze, na drewnianym stoliku pełno jedzenia, które wypadło z talerzy i misek. Zupełnie jak na stołówce w przedszkolu!
- No, proszę! Gołąbeczki wstały – zaśmiał się Niall, a za nim pozostała czwórka przyjaciół. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę dwudziestą trzecią piętnaście i przetarłam szybko oczy. Spałam około trzech godzin i czułam się jak po ostrej imprezie z alkoholem, co raczej nie było do mnie podobne. Ziewnęłam zakrywając uprzednio usta i uśmiechnęłam się w stronę blondyna.
- Widzę, że nieźle idzie wam poprawianie tekstów – zaśmiałam się wesoło i poczułam na ramieniu dłoń Louis'ego. Spojrzałam na niego, w ręku trzymał telefon, a jego twarz nie wyrażała chyba żadnych emocji, a może to ja ich nie widziałam? Usłyszałam jak cicho prosi mnie, byśmy porozmawiali na osobności więc nie zostało mi nic innego jak wstać, przeciągnąć się energicznie i przejść z nim do kuchni. Chyba nie chciałam słyszeć, że napisała do niego mama, czy Thomas. Bałam się, ale nie tylko. Zaczęłam powoli oswajać się z myślą, że Langdon wrócił do miasta, a moja mama stała się jeszcze gorszą kobietą niż przed wypadkiem.
Louis podał mi telefon z włączoną treścią sms'a. Zaczęłam czytać:
- Rozmawiałyśmy i... - powiedziałam cicho, ale przerwał mi machnięciem ręki.
- Nie obchodzi mnie to - odparł - Idziemy z Gemmą do mnie i przyszedłem się pożegnać - podszedł do mnie i najwyraźniej chciał pocałować mnie w policzek, ale odwróciłam głowę i odsunęłam się jeszcze bardziej. Chłopak zaśmiał się na mój odpychający gest i pokręcił głową po czym złapał mnie za podbródek i zmusił do spojrzenia sobie w oczy. Zmierzył wzrokiem całą moją twarz po czym na oczach Cintii pocałował mnie w usta. Nie był to jednak długi pocałunek, na to bym nie pozwoliła, odepchnęłam go od siebie natychmiast i uciekłam do łazienki, która całe szczęście nie była daleko. Nie słyszałam, aby Cintia wydzierała się na Langdona za to, co zrobił, ale udało mi się usłyszeć jak klnie pod nosem kierując się do łazienki, a sekundę później - pukanie do drzwi. Wyszłam z łazienki zakrywając usta dłonią. Akurat w tym samym momencie Gemma i Thomas wychodzili z domu, w ostatniej chwili chłopak odwrócił się i szyderczo uśmiechnął.
- Wiesz co, Cin? - spojrzałam na nią - Może to, co powiedziałaś to prawda... - stwierdziłam wycierając usta by pozbyć się smaku ust Langdona.
- Rudzielcu, bierz tą piękność i chodźcie tutaj! Oglądamy film! - usłyszałyśmy głos Harolda dosłownie po paru minutach od wyjścia Gemmy i jej chłopaka. Spojrzałam na swoją przyjaciółkę i skinieniem głowy pokazałam pokój, w którym siedzieli sami panowie.
- Wiecie... My już pójdziemy - powiedziała Cintia - Amber nocuje dziś u mnie bo... - szturchnęłam ją ramieniem - Eee, no i musi wziąć od siebie jakieś rzeczy - powiedziała, a ja jedynie uderzyłam się otwartą dłonią w czoło, co szybko zauważył Lou, a także Niall, który - jak się zdążyłam przekonać - był mało spostrzegawczy.
- Nie mówisz prawdy! - odezwał się blondyn i wskazał na mnie palcem - To coś z twoją mamą, nie? Słyszałem, jak powiedziałaś, że nie wracasz dzisiaj do domu, a później powiedziałaś, że twoja mama udawała zmartwioną - rzucił, a ja ponownie uderzyłam się dłonią w czoło.
- Mhm, pokłóciłam się z matką i będę spała u Cintii, macie z tym jakiś problem? - zapytałam patrząc na każdego z chłopaków. Nie spodziewałam się odpowiedzi od żadnego z nich.
- Ja mam - odezwał się Lou podnosząc rękę, spojrzałam na niego - Cintia ma mały pokój, łóżko jednoosobowe i z tego co wiem - brak materaca. Nie pozwolę ci u niej spać - powiedział stanowczo.
Miał rację. Nie raz planowałyśmy z Cintią nocowanie u niej, ale zazwyczaj nic z tego nie wychodziło, bo nie było gdzie spać, a moi rodzice byli tak źle nastawieni na rodzinę dziewczyny, że nigdy nie pozwalali nawet na pożyczenie materaca i pościeli. Gdybym tylko mogła w tamtej chwili wygarnąć wszystko rodzicom, opamiętaliby się i zrozumieli, że żyją na świecie ludzie biedniejsi od Cintii i mają więcej niż jednego przyjaciela! Widząc wciąż patrzącego na mnie Lou, westchnęłam.
- Gdzieś chyba muszę spać, nieprawdaż? - zapytałam z lekką rezygnacją w głosie.
- Mam pomysł! - odezwał się Harry, a wszystkie twarze skierowały się na jego osobę – Chłopaki dzisiaj mają zostać u mnie na noc, bo mieliśmy poprawić niektóre teksty piosenek – powiedział – Może zostaniecie z nami? Jest dużo miejsca, będziecie mogły zająć mój pokój, a ja przeniosę się do Gemmy, chłopaki będą tam gdzie zwykle – zaproponował z szerokim uśmiechem – Co wy na to? - zapytał, a ja zerknęłam na szeroko uśmiechającą się Cintię. Wolałam nie myśleć, że dziewczynie podoba się Styles, bo nijak do siebie nie pasowali. Nie chodzi mi oczywiście o ich majątek czy coś, nigdy w życiu! Ale Cintia była zbyt... wesoła w porównaniu do chłopaka.
Poczułam delikatne szturchnięcie w ramię więc odwróciłam głowę i spojrzałam na przyjaciółkę.
- Gdzieś muszę spać, więc tylko dlatego się zgodzę – westchnęłam – Niech będzie – dodałam i usiadłam na kanapie obok Lou, który objął mnie mocno ramieniem i uśmiechnął się wesoło.
- Ej! To moja cola! - usłyszałam krzyk Cintii i natychmiast otworzyłam oczy. Chyba przysnęłam, bo przez dość długą chwilę nie wiedziałam co się wokół mnie dzieje. Podniosłam głowę i zauważyłam również zaspanego Louis'ego, który w tamtym momencie spojrzał na mnie i uśmiechnał się z lekkim bólem, jakby przeszkodziły mu krzyki, albo... Podniosłam się natychmiast, znając sobie sprawę, że leżałam na jego ręce.
- Wybacz – uśmiechnęłam się delikatnie i rozejrzałam po salonie, w którym siedzieliśmy. Wcześniej ułożone równo kanapy, teraz stały każda w innym kącie, poduszki na nich porozwalane były na podłodze, na drewnianym stoliku pełno jedzenia, które wypadło z talerzy i misek. Zupełnie jak na stołówce w przedszkolu!
- No, proszę! Gołąbeczki wstały – zaśmiał się Niall, a za nim pozostała czwórka przyjaciół. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę dwudziestą trzecią piętnaście i przetarłam szybko oczy. Spałam około trzech godzin i czułam się jak po ostrej imprezie z alkoholem, co raczej nie było do mnie podobne. Ziewnęłam zakrywając uprzednio usta i uśmiechnęłam się w stronę blondyna.
- Widzę, że nieźle idzie wam poprawianie tekstów – zaśmiałam się wesoło i poczułam na ramieniu dłoń Louis'ego. Spojrzałam na niego, w ręku trzymał telefon, a jego twarz nie wyrażała chyba żadnych emocji, a może to ja ich nie widziałam? Usłyszałam jak cicho prosi mnie, byśmy porozmawiali na osobności więc nie zostało mi nic innego jak wstać, przeciągnąć się energicznie i przejść z nim do kuchni. Chyba nie chciałam słyszeć, że napisała do niego mama, czy Thomas. Bałam się, ale nie tylko. Zaczęłam powoli oswajać się z myślą, że Langdon wrócił do miasta, a moja mama stała się jeszcze gorszą kobietą niż przed wypadkiem.
Louis podał mi telefon z włączoną treścią sms'a. Zaczęłam czytać:
“To,
że będziesz ukrywał całą prawdę, nie znaczy że ona się o
niczym nie dowie! Jesteś skończony! Moja córka dowie się co
przed nią ukrywasz, a wtedy nawet najlepszy adwokat nie pomoże ci
uniknąć więzienia!”
Zwróciłam
uwagę na numer, który przysłał tę wiadomość.
- Ojciec... - szepnęłam cicho.
- Amber, chcę ci od razu powiedzieć, że nie mam zielonego pojęcia o czym on pisze... - głos chłopaka był załamany. Widać było, że podobnie jak mnie, przerasta go to wszystko. Stosunkowo niedawno dowiedział się o wypadku, a przez cały ten rok nie wyjaśniła się sprawa ze sprawcą wypadku. Ja osobiście nawet nie podejrzewałam, że cała wina mogłaby leżeć po stronie mojego przyjaciela, ale zastanawiało mnie tylko to, dlaczego rodzice tak bardzo się na niego uwzięli. Dlaczego właśnie teraz piszą do niego te bzdury? Ale wiedziałam jedno – nie pozwolę im zniszczyć mu kariery.
- Amberlee? - w drzwiach do kuchni stanęła Cintia ze swoją komórką w ręku – Wybaczcie, że przeszkadzam, ale muszę wam to pokazać – jej głos nagle się załamał, gdy ponownie zerknęła na mały ekran, ręce jej się trzęsły, a nogi wyraźnie miała jak z waty. Zaniepokojona podeszłam do przyjaciółki, a Louis stanął obok niej i objął ramieniem. Wzięłam jej telefon i spojrzałam na treść wiadomości.
- Ojciec... - szepnęłam cicho.
- Amber, chcę ci od razu powiedzieć, że nie mam zielonego pojęcia o czym on pisze... - głos chłopaka był załamany. Widać było, że podobnie jak mnie, przerasta go to wszystko. Stosunkowo niedawno dowiedział się o wypadku, a przez cały ten rok nie wyjaśniła się sprawa ze sprawcą wypadku. Ja osobiście nawet nie podejrzewałam, że cała wina mogłaby leżeć po stronie mojego przyjaciela, ale zastanawiało mnie tylko to, dlaczego rodzice tak bardzo się na niego uwzięli. Dlaczego właśnie teraz piszą do niego te bzdury? Ale wiedziałam jedno – nie pozwolę im zniszczyć mu kariery.
- Amberlee? - w drzwiach do kuchni stanęła Cintia ze swoją komórką w ręku – Wybaczcie, że przeszkadzam, ale muszę wam to pokazać – jej głos nagle się załamał, gdy ponownie zerknęła na mały ekran, ręce jej się trzęsły, a nogi wyraźnie miała jak z waty. Zaniepokojona podeszłam do przyjaciółki, a Louis stanął obok niej i objął ramieniem. Wzięłam jej telefon i spojrzałam na treść wiadomości.
“Zawsze
byłaś kurwą i lubiłaś stawać na drodze innych. Zostawisz
Amberlee w spokoju, a twoje życie nie będzie więcej zagrożone.
Może byłoby najlepiej, gdybyś usunęła jej się z drogi, inaczej
czeka cię coś podobnego”
Po
przeczytaniu wiadomości, ujrzałam zdjęcie, a na nim niebyt
przyjemny widok – związaną kobietę, która nie była jakąś
tam kobietą. To była matka Cintii.
Pokazałam wiadomość Louis'emu, który pobladł nagle.
- Chłopaki! - rzucił głośno w stronę bawiącej się czwórki dorosłych dzieci w salonie – Przynieście swoje telefony! - poprosił, a kiedy jego prośba została spełniona, poczułam się nagle jak w najgorszym horrorze napisanym, prawdopodobnie, przez moich rodziców...
Pokazałam wiadomość Louis'emu, który pobladł nagle.
- Chłopaki! - rzucił głośno w stronę bawiącej się czwórki dorosłych dzieci w salonie – Przynieście swoje telefony! - poprosił, a kiedy jego prośba została spełniona, poczułam się nagle jak w najgorszym horrorze napisanym, prawdopodobnie, przez moich rodziców...
..............................................................................................................................
Ja... Po prostu zostawię to bez komentarza. Krótko i w ogóle nieciekawie i jakoś tak do dupy. Chyba zwijam interes, bo to nie ma sensu :x
Ja... Po prostu zostawię to bez komentarza. Krótko i w ogóle nieciekawie i jakoś tak do dupy. Chyba zwijam interes, bo to nie ma sensu :x
Nie waz sie . Swietny rozdzial
OdpowiedzUsuńNie masz prawa, nie pozwalam :) Szczerze Ci przyznam, że to chyba Twój najlepszy rozdział! Aż sie sama zestresowałam na końcówce, tak się wczułam w tą historię i próbowałam sobie wyobrazić to zdjęcie, jakie dostała Cintia :d
OdpowiedzUsuńJak najszybciej nowy rozdział poproszę :)) !!!
Ja Ci zaraz dam zwinąć interes! Myślisz, że odpuszczę tak łatwo? O co to to nie! Nie ma mowy, nie pozwalam! W ogóle co akcja, ja pierdziele, jej rodzice są niepoczytalni normalnie, jacyś chorzy. Jak można robić takie rzeczy swojemu dziecku no bez przesady, kurde pisz następny bo chcę wiedzieć co się stanie, mam nadzieję, że mamie Cintii nic nie będzie. Do następnego, pozdrawiam Asiek :)
OdpowiedzUsuńŚwietne! Robi się coraz cieekawiej. Kocham i do następnego @siemaJus xx
OdpowiedzUsuńNo! Widzę, że akcja staje się coraz bardziej napięta i zaczyna robić się jeszcze ciekawiej. Dlatego pod żadnym pozorem nie waż się kończyć z tą historią, bo będziesz miała na swoim koncie wiele złamanych serc. Na pewno sobie poradzisz z dalszymi rozdziałami, bez obaw :)
OdpowiedzUsuńOsoba Thomasa irytuje mnie za każdym razem, kiedy tylko o nim czytam. Nie rozumiem, jak można być aż tak upierdliwym. Jeszcze ten pocałunek. No co on sobie w ogóle wyobraża? Ma jakikolwiek szacunek do Amber i do swojej dziewczyny Gemmy? Ona chyba w ogóle nie jest świadoma tego, z jakim człowiekiem się związała. Oby w porę się ocknęła.
Nie mogę uwierzyć, że rodzice Amberlee posunęli się do czegoś takiego. Ja się pytam: za co? Cały czas nie mam bladego pojęcia, o co może im chodzić i dlaczego tak bardzo nienawidzą Louisa i Cintii. Mam nadzieję, że Tomlinson z przyjaciółmi coś wymyślą, bo w grę wchodzi teraz już życie. Czekam na rozdział kolejny, dużo weny kochana i nie poddawaj się! Pozdrawiam! xx
Nie narzekaj bo nie masz na co! W końcu akcja się rozkręca, a mnie zżera ciekawość na myśl o kolejnych wydarzeniach! Nie moge się ich doczekać♥
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny♥
Jeśli szukasz zwiastunu na swój blog zapraszam tutaj:
OdpowiedzUsuńzwiastuny-na-blog48.blogspot.com