czwartek, 23 stycznia 2014

Behind this hazel eyes.

Louis Tomlinson siedział na kanapie w hotelowym pokoju i oglądał telewizję, o ile oglądaniem można nazwać zwyczajne cosekundowe przełączanie kanału z jednego na drugi. Był przedostatni dzień trasy. Za oknem deszcz i mróz, a w pokoju właściwie nie lepiej. Czwórka chłopców w niewielkiej kuchni kłóciła się o coś, czego brunet nie był w stanie zrozumieć.
- Musisz mu o tym powiedzieć! - po głosie zgadł, że mówił to Niall.
- Skoro jesteś taki mądry może sam mu to przekażesz!? - krzyknął stary od blondyna Liam.
To nie było do nich podobne. Rzadko kiedy tak zawzięcie wymieniali zdania, rzadko kiedy tak głośno i bez samego Louis'ego. W końcu chłopak wkurzył się, wyłączył telewizor i podszedł do komody w małym korytarzu. Wyjął z niej buty i ubrał je, z wieszaka ściągnął kurtkę i nałożył na siebie. Krzyknął tylko, że wychodzi i opuścił pokój numer 213.
2 13.
Te liczby od samego początku rzuciły się chłopakowi w oczy. Trzynasty lutego. Dokładnie dwa lata temu, Amberlee Dicker zgodziła się pójść z nim na bal maturalny. Zdziwiło go to, ale jednocześnie był szczęśliwy. Okulary, które kiedyś nosił i aparat na zębach zazwyczaj odpychały od niego nie tylko dziewczyny, z którymi chodził do jednej klasy jako mały chłopiec, ale także chłopców. Louis w dzieciństwie zawsze uchodził za tego, którego można wytknąć palcami i który nie poskarży się nauczycielce, bo nie chce przez to krzywdzić innych. Znosił wszelkie upokorzenia, wierzył w to, co mówili mu inni, że nigdy niczego nie osiągnie, a kiedy będzie dorosły nie będzie mógł znaleźć sobie dziewczyny. Cholernie się mylili. Większość chłopaków, których kiedyś znał Louis wylądowali w kryminale za liczne kradzieże i oszustwa. A on? Stał się jednym z najbardziej pożądanych i rozpoznawanych mężczyzn na świecie! Milion dziewczyn zabiłoby, by go zobaczyć, dotknąć, pocałować. Oto kim się stał. Ale nie zapomniał przeszłości. Upokorzenia przez rówieśników, radości po dostaniu dobrej oceny w podstawówce. Nie. To na zawsze miało zostać w jego pamięci. Podobnie jak bal, na który udało mu się zaprosić Amberlee. Mimowolnie uśmiechnął się pod nosem na samo wspomnienie dziewczyny.
- Gdzie teraz jesteś Amber? - zapytał pod nosem - Dlaczego się nie odzywasz?


*Amberlee*

Nigdy bym nie pomyślała, że właśni rodzice mogliby mnie aż tak okłamać! A może to Adam zmyślił całą tę historię? Już sama nie wiedziałam komu wierzyć, a komu nie, to zbyt trudne! Z wersji mojego brata wynikało, że to Louis potrącił mnie samochodem, po rzekomej kłótni która rozwinęła się między nami. Rodzice natomiast twierdzili, że byłam tak zrozpaczona wyjazdem Lou w trasę, że sama rzuciłam się pod samochód. Cholera! Cała trójka kłamie! Lou nie byłby w stanie mnie skrzywdzić, a ja nie byłabym aż tak głupia żeby rzucać się pod samochód z powodu, który dla chłopaka był konieczny. Kochałam go, był moim przyjacielem i rozumiałam że musiał wyjechać. Na pewno nie rzuciłabym się pod ten cholerny samochód.
- Wyjdź - powiedziałam do Adama kiedy żadne z nas nic nie mówiło od bardzo długiego czasu.
- Co? - spojrzał na mnie jakby zdziwiony. Spojrzałam na jego kolczyk nad okiem i uśmiechnęłam się, zawsze tak zabawnie podnosił i opuszczał brew kiedy był zdziwiony.
- Zostaw mnie samą, proszę - rzekłam - Chcę to sobie przemyśleć.
- W porządku. Wpadnę jutro, dobrze? - wstał z krzesełka i uśmiechnął się.
Kiwnęłam głową a on pocałował mnie w głowę po czym wyszedł z sali. Zostałam sama.

*Narrator*

Cintia Black przemierzała ulice Londynu patrząc pod nogi. Znała doskonale swój cel, drogę znała na pamięć co było jedynie plusem w tym wszystkim. Była wściekła. I tak naprawdę tylko ona i Adam wiedzieli dlaczego. Nie chciała, by jej kuzyn cierpiał z powodu kłamstwa państwa Dicker. Amberlee była dla niej jak siostra, której właściwie nigdy nie miała, ale jej rodziców nigdy nie była w stanie polubić. Zawsze traktowali ją, Cintię, jak jakiegoś odludka. Dlaczego? Bo nie miała tyle pieniędzy co oni? Jej rodzice nie zarabiali tygodniowo tyle, co niektórzy w miesiąc? Może i rodzina Cintii była biedniejsza niż Dicker'owie, ale to nie przeszkadzało Amberlee w przyjaźni z rudowłosą...
Dziewczyna skręciła w zaułek, by znaleźć się szybciej u celu. Po paru minutach stała przed dużymi, dębowymi drzwiami. Złapała za rączkę i stuknęła nią kilka razy o drzwi, po czym zaczekała cierpliwie, aż pokojówka jej otworzy. Dobrze, że pilnowała się i delikatnie uśmiechnęła gdy niższa od Cintii o głowę, panna Harrison stanęła przed nią. Monique Harrison była pięćdziesięcioletnią starą panną, która pracowała u Dicker'ów od wielu, wielu lat. Pamiętała jeszcze jak mała Amberlee, ciekawa świata, chodziła za nią wszędzie i zadawała tak trudne pytania, że nawet największy uczony nie potrafiłby na nie odpowiedzieć.
Starsza kobieta wpuściła rudowłosą do środka i zaprosiła ją do salonu, gdzie przebywała właśnie pani Dicker.
- Cintia - usłyszała z jej ust. Jej głos był zgrzytliwy i brzmiał dosyć nieprzyjemnie - Czemu zawdzięczam twoją wizytę? - podniosła głowę znad papierów i spojrzała na dziewczynę - Podejrzewam, że przyszłaś do mnie skoro Amberlee jest w szpitalu.
- Powiedz mi, wredna kobieto... - zaczęła Cintia poważnie patrząc w oczy kobiecie - Dlaczego chcesz w tak okrutny sposób upokorzyć mojego kuzyna i dlaczego chcesz zniszczyć życie własnej córki?

.......................................................................................................................................

Serdecznie witam w pierwszym rozdziale forgiveness.
Nie świeci długością, ale mam nadzieję, że mimo tego spodobał się wam i jesteście ciekawi nowej części. Skoro już tu jesteście, powiedzcie co sądzicie o prologu, rozdziale... Ogólnie o blogu. Wasza opinia jest dla mnie bardzo ważna i przede wszystkim motywuje do dalszego pisania.Jeśli chcecie być informowani zapraszam do specjalnej zakładki w Stronach.

15 komentarzy:

  1. WOW! Ja chce nn.Ciekawi mnie co się naprawdę stało że rodzice i brat okłamują Amberlee.Daj next bo to tortury.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na początku nie specjalnie się ucieszyłam, kiedy przeczytałam w bohaterach cały zespół One Direction. Ale wzięłam pod uwagę to, że nawet ich lubię, więc zaczęłam czytać.

    Rozdział jest całkiem, całkiem. Nie podoba mi się to, że nie ma tutaj akapitów. Czasami zauważam jakieś powtórzenia, ale nie liczne. Złapałam jeden logiczny błąd.
    "(...) stary od blondyna Liam." - powinno być starszy.

    Amberlee jest ciekawą osobą. Dowiadujemy się tutaj, że ma amnezje? Nie całkiem to zrozumiałam. Louis jest równie intrygujący. Zapowiada się na ciekawy romans.

    Pozdrawiam i życzę dużo weny! :)
    http://road-leads-to-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Intrygująca historia. Trzyma w napięciu, bo nadal niewiele wiem. Na miejscy Cintii nie powiedziałam bym do tej baby tak delikatnie ;/ Jak można chcieć zaszkodzić własnemu dziecku? No błagam...
    Chciałabym już znać powody, dla których podjęli taką decyzję, ale wcale jej nie będę rozumieć! To nie ma sensu i już.
    No, ale odcinek świetny. Bardzo mi się podoba :)
    Chcę więcej :D
    Całuję <3
    [gotta-be-you-darling]
    @Gattino_1D

    OdpowiedzUsuń
  5. Och, ile tajemnic ;) Ale to dobrze, bo opowiadanie na tym zyskuje. Rozdział krótki, ale dowiedzieliśmy się kilku istotnych rzeczy. Jestem ciekawa co Moniqe może mieć z tym wspólnego i czy Amber w rzeczywistości rzuciła się pod koła... Ech, jakoś nie chcę mi się w to wierzyć. Cintia - bardzo ładne imię ;) Ogólnie - cieszę się, że opowiadanie będzie o Louisie, bo ostatnio mam na niego niewielką fazę...
    xx
    Niewierna

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział świetny.Sporo nie jasnych wątków,które intrygują.Bohaterowie również bardzo ciekawi.Ogólnie cała historia wciąga dlatego pisz szybciutko następny bo ciekawość zaczyna mnie zżerać : )
    http://i-know-how-it-goes.blogspot.com/
    @only_hopexx

    OdpowiedzUsuń
  7. A mnie najbardziej interesuje, o co Liam i Niall tak zawzięcie wymieniali swoje zdania? Na miejscu Louisa chyba po prostu zapytałabym przyjaciół, o co im chodziło. No ale mam nadzieję, że dowiemy się tego wkrótce. Ammber rzuciła się pod koła Louisa z rozpaczy, że wyjeżdża? Louis ją potrącił? Coś tutaj nie gra i nie sądzę, że jakakolwiek z tych wersji jest prawdziwa, coś więcej się za tym ukrywa. No i oczywiście jakieś dziwne powodu pani Dicker, która chce skrzywdzić córkę. Dlaczego? Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na rozdział kolejny, pozdrawiam gorąco i życzę dużo weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Uuuu zła kobieta (matka Amber oczywiscie)! Ja chcę wiedziec co wydarzyło się tak naprawdę! Choć rozdział był krótki to bar dzo dobrze się go czytało :) Już nie mogę się doczekać dalszego rozwoju akcji♥
    Pozdrawiam i życzę weny♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Supeeer rozdzial !!!! Śliczny szablon.

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajnie - pośród 1545145450145267456... opowiadań o Harrym(mimo tego, że go uwielbiam i lubie o nim czytać) , jest w końcu coś odmiennego- coś o Louisie! I to już jest dla mnie duży plus :)
    Opowiadanie zapowiada sie ciekawie, za jednym rzutem przeczytałam fabułę, prolog i pierwszy rozdział. Nie mogę sie doczekać na to, jak Louis zareaguje na oskarżenia o spowodowaniu wypadku... :)
    Na pewno będę odwiedzać tego bloga, już sobie zapisuję. :) Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem ciekawa czemu rodzice i brat ją oszukują, bo za tym pewnie kryje się coś znacznie ciekawszego ;) jeśli chodzi o mnie to taka długość jest dobra, w rozdziale stało się wystarczająco dużo rzeczy żeby wciągnąć czytelnika :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. WOW!!!!!! Świetny rozdział. Jestem ciekawa kto mówi prawdę.
    Uwielbiam tego bloga♥

    ~Olcia♥

    OdpowiedzUsuń
  13. WOW WOW WOW *o* świetny ;3 + http://you-and-i-will-never-die.blogspot.com/2014/02/eleven.html u mnie nowy <3

    OdpowiedzUsuń
  14. O kuźwa! Ups, przepraszam za słownictwo, ale po przeczytaniu ostatniego zdania, aż podskoczyłam z krzesła. Od razu polubiłam Cintię, chociaż dopiero, co się pojawiła. Strasznie zaciekawił mnie ten fragment w którym mówi o upokorzeniu Louisa i zniszczeniu życia córki. O cholera, jeejku! Bo to chyba o nich chodzi, prawda? Albo coś mi umknęło, a ja jestem na tyle głupia, że nie zauważyłam.
    Czytając o Louisie, poczułam się fatalnie, ale od razu po tym, zaczęłam się uśmiechać. W szkole był uważany za kujona i w ogóle był takim wyrzutkiem, a tutaj proszę, Louis jako jeden z członków najpopularniejszego boysbandu na świecie. No kto by się spodziewał?
    Wyobrażam sobie miny tych, którzy uprzykrzali mu życie. Haha!
    Widać, że Amberlee nie ma łatwo w życiu. Najpierw wypadek, potem śpiączka, a na samym końcu kłamstwa ze strony najbliższych! Jestem cholernie ciekawa, o co chodzi z tym Louisem i wypadkiem. Co się tam stało?! CHCĘ WIEDZIEĆ! Więc idę dalej! ;)
    xoxo

    OdpowiedzUsuń