poniedziałek, 17 lutego 2014

If we could only turn back time


ROZDZIAŁ ZAWIERA SCENY BRUTALNE!
CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ.

Po dość długiej chwili dochodzenia do siebie, Louis zaproponował mi i Cintii byśmy razem wybrali się do jej domu, by sprawdzić co się tam dzieje. Bałam się jednak iść sama z przyjaciółmi, dlatego postanowiłam powiadomić policję. Funkcjonariusze na początku mi nie uwierzyli, myśleli że kłamię bo Niall stojący za mną mówił głośno i śmiał się radośnie, jednak kiedy Louis dorwał się do mojego telefonu, przedstawił się i powiedział wszystko jeszcze raz - starszy mężczyzna zgodził się wysłać dwóch wolnych policjantów, by towarzyszyli nam podczas odwiedzin w domu Cintii jak i w moim.
- Harry... - usłyszałam głos Louis'ego zwracającego się do kumpla - Chciałbym, żebyś przypilnował chłopaków i nie pozwól nikomu wyjść z tego domu, dobrze? - patrzył na niego dłuższą chwilę by upewnić się, że ten zrozumiał jego słowa.
- I na wypadek, gdyby Gemma i Thomas wrócili przed nami, nie wpuszczajcie tu Langdona, dobrze? - spojrzałam na każdego po kolei czując po chwili na ramieniu dłoń Tomlinsona, spojrzałam na niego - Dopóki nie zdobędziemy pewności, że to nie on za tym wszystkim stoi, unikajmy go jak tylko się da.
- A co z Gemmą? - zapytał Niall wpychając sobie do ust połowę banana.
- Właśnie - wtrącił Liam - Przecież ona jest z nim najbliżej.
- Nie... - westchnęłam, a wszyscy na mnie spojrzeli zdziwieni - To ja jestem z nim najbliżej.

Po pół godzinie przyjechało dwóch policjantów - jeden był młody, raczej szatyn, ciemne oczy, idealną, mocną postawę i na pewno nie miał więcej jak dwadzieścia siedem lat. Drugi z nich wyglądał na co najmniej dziesięć lat starszego, czarne włosy przyprószone nieco siwizną, kilkudniowy zarost... Pierwsze, na co zwrócili uwagę był Louis. Zdziwiło ich nieco że może mieć tak poważne kłopoty, ale tak naprawdę co w tym dziwnego? Jest gwiazdą, znany na cały świat i to właśnie sprawia mu najwięcej kłopotów.
W pierwszej kolejności, panowie wybrali dom Cintii ponieważ obaj mężczyźni wyglądali na bardzo zaniepokojonych i wystraszonych widokiem zdjęcia, jakie ktoś przesłał na komórkę mojej przyjaciółki.
Idąc obok Louis'ego czułam się bezpiecznie, jego ramiona działały na mnie niczym czary rzucone w celu uspokojenia mnie, jednak oboje dobrze wiedzieliśmy, że żadne z nas nie będzie spokojne dopóki nie wyjaśni się cała ta sprawa. Wszystko się działo w jak w tanim, ale okropnie strasznym horrorze. Gdzie się nie obrócisz widzisz coś, czego tak naprawdę nie ma i boisz się że za chwilę zza rogu wyskoczy kat i podetnie ci gardło a następnie ucieknie zostawiając się samą na ulicy. Tak właśnie się czułam wchodząc za policjantami i Cintią do jej domu... Światło było zapalone, w salonie dosłownie wszystko poprzewracane było do góry nogami, kuchnia nie wyglądała gorzej. Ale nie na to zwróciłam uwagę w pierwszej kolejności...
Na podłodze, na środku salonu ktoś leżał. Nie było nawet widać twarzy... Wszędzie wokół było pełno krwi, osoba była rozebrana niemal do naga, jedynie bielizna zdradzała, że była to pani Black.
- Ma całą zmasakrowaną twarz... - powiedział cicho młodszy policjant.
Spojrzałam na przyjaciółkę, która jak zahipnotyzowana patrzyła na zamordowaną... nie... BRUTALNIE zamordowaną kobietę. Brutalnie, przez duże B. Twarz zmasakrowana tak bardzo, że jedyne co pozwalało na jej rozpoznanie był kolor włosów, sylwetka i... jedno oko. Spojrzałam na Louis'ego, który wpatrywał się w strasznie wyglądające, martwe ciało ciotki. Nie wyglądał lepiej od Cintii. Czułam, jakby czas się nagle zatrzymał. Zaczęło kręcić mi się w głowie, prawie straciłam przytomność, widok pani Black naprawdę nie był przyjemny. Dziura w jej piersi wyglądała tak, jakby ktoś zrobił ją specjalnie po to, by wyrwać jej serce...

Policjanci zadzwonili po specjalne służby, które miały zająć się tym wszystkim. Razem z Lou wyprowadziłam Cintię na zewnątrz. Płakała, krzyczała, wydzierała się nie zwracając najmniejszej uwagi na to, że było już grubo po północy. Podczas gdy Lou starał się uspokoić kuzynkę, ja rozglądałam się wokół w poszukiwaniu.. właściwie sama nie wiedziałam czego. Może miałam nadzieję zobaczyć tego, kto tak potraktował tę kobietę. W ogóle zastanawiałam się dlaczego ktoś tak bardzo uwziął się na naszą trójkę właśnie teraz! Dlaczego ktoś chce zniszczyć karierę Lou? Dlaczego jakaś osoba pragnie mojej śmierci, mojego odejścia na tamten świat? No i dlaczego Cintia poszła na pierwszy ogień, co ona ma z tym wszystkim wspólnego? Chodząc tam i z powrotem przed domem przyjaciółki nagle stanęłam jak wryta zauważając niewielką, białą rękawiczkę, całą poplamioną.
- Cin, widziałaś to tu wcześniej? - zapytałam przestraszona, a jednocześnie szczęśliwa tym odkryciem, bo jeśli to nie jest rękawiczka ani jej ani jej rodziców, może to oznaczać że należała ona do mordercy. A wtedy dowiemy się do kogo mogła ona należeć, cóż... Przynajmniej taką miałam nadzieję.
- Nie... To nie moje, a rodzice raczej nie mieli takich rękawiczek. Do ogrodu używali zawsze czar... - przerwała - Amber... - zaczęła patrząc przed siebie. Louis i ja podążyliśmy jej śladem. Po drugiej stronie chodnika stał...

*W TYM SAMYM CZASIE*

- Chłopaki! - Harry wszedł do salonu by pokazać przyjaciołom wiadomość, którą właśnie dostał na komórkę. Była ona od Gemmy, a wieści raczej nie były zbyt dobre.

"Hazz, przyjedź po mnie! Błagam! On mnie zabije, Hazz!!!"

Przyjaciele spojrzeli po sobie, a ich oczy przybrały rozmiar piłeczek golfowych. Nawet Niall, który przez cały wieczór bawił się świetnie, właśnie teraz spoważniał i nie ukrywał wcale strachu.
- I co mamy zrobić? Louis zabronił nam wychodzić z domu - rzucił Zayn.
- Liam, sprawdźcie z Niallem czy wszystkie drzwi i okna są dokładnie zamknięte, dobrze? Ja i Zayn zadzwonimy po jakąś pomoc dla Gemms i powiadomimy Amberlee i resztę - Harry patrzył na każdego po kolei. Kiedy tamta dwójka poszła, Styles wykręcił numer to Louis'ego by powiadomić go o zaistniałej sytuacji, a później poprosił Amber o adres Langdona.
- Pow Street 27? - powiedział na głos, a Zayn natychmiast zadzwonił na policję by zgłosić niebezpieczeństwo, które na pewno groziło siostrze jego przyjaciela - Dobra, Lou! Uważajcie na siebie i trzymajcie się razem - mimo tego, że Harry był najmłodszy w zespole, czasami zachowywał się jak ojciec całej czwórki przyjaciół, martwił się o nich, pilnował.


*AMBERLEE*

Właściwie nigdy nie byłabym w stanie podejrzewać, że przytrafi mi się coś takiego. Nie pomyślałabym, że takie wydarzenia mogą mieć miejsce w tym mieście, w moim życiu... A jednak. Z niewiadomych dla mnie przyczyn, los prawdopodobnie mścił się na mnie za coś, czego nie zrobiłam. Chyba nie zrobiłam. Ale dlaczego właśnie kosztem moich przyjaciół? Dlaczego rodzice tak bardzo uwzięli się na nas wszystkich! W sumie to zaczęłam mieć poważne wątpliwości, co do winy moich rodziców po telefonie Harry'ego. Gemmie również groziło niebezpieczeństwo, a oni nic nie wiedzieli o rodzinie Styles'a. To nie oni wysyłali wiadomości na komórki chłopaków, przecież nawet ich nie znają! To chyba oczywiste, że pierwszą osobą jaka narzucała się na myśl był Thomas Langdon, ale... Czy na pewno?


...................................................................................................................

Przepraszam was za to zepsucie opowiadania i rozdziału. Cała akcja miała dziać się zupełnie inaczej już w trzecim rozdziale, ale cholera obejrzałam jeden kryminał i już zmieniły mi się wszystkie ustawienia w umyśle na temat tego opowiadania. W ogóle miało w nim nie być tego morderstwa, miało nie być w nim tych strasznych scen (przepraszam, jeśli na kogoś źle wpłynęła akcja z mamą Cintii). Sama nie wiem dlaczego tak wyszło, cholera... I widzicie? Całe opowiadanie schodzi na psy! A teraz mała ankieta.
Piszcie:
TAK - jeśli mam dalej pisać to opowiadanie takie, jakie jest.
NIE - jeśli mam zawiesić opowiadanie.
lub:
Napiszcie co powinnam dalej zrobić.
Tworzę to dla was, a nie dla siebie dlatego będę wdzięczna za wszelką pomoc i przepraszam za błędy, które wkradły się do rozdziału.

Jeśli jesteście zainteresowani, to przy okazji zapraszam na nowe ff o Zaynie:

muriendo-alma
(z hisz. umarła dusza)

Nie jest to straszne opowiadanie czy coś, tylko ff o prawdziwej miłości i cierpieniu.

Rozpisałam się.

Komentujcie!

10 komentarzy:

  1. Jestem przerażona. Mam nadzieję, że Gemmie nic się nie stanie! Obawiam się, że przypuszczenia dotyczące Thomasa są trafne i to on próbuje zniszczyć życie głównej bohaterki.
    Chłopcy powinni się zmobilizować i coś z tym zrobić, bo ten facet może być bardziej niebezpieczny niż się wszystkim wydaje.
    Uważam jednak, że rodzice dziewczyny nie są tak do końca niewinni.
    No zobaczymy, co za los zgotowałaś bohaterom.
    Całuję <3
    [gotta-be-you-darling]
    @Gattino_1D

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobry pomysł miałaś, wciagnęłam się w ten rozdział i aż żałuję, że tak szybko sie skończył. Dobrze Ci idzie pisanie takich kryminalnych sytuacji! :) Tak się zaciekawiłam, ze nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału, mam nadzieję, że będzie on jak najprędzej. :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Każdy kto pisze jakąś historię zmienia swoje pomysły co chiwila (ja rownież) więc się tym nie przejmuj :)
    Co do opowiadania, osobiście bardzo mi się podoba :) Wydarzenia w nim są jak najbardziej oryginalne, a że lubię horrory i kryminały takie sceny mi nie przeszkadzają. To co się dzieje napewno jest zaskakujące. Ten Thomas wydaje się cholernie podejrzany i niebezpieczny, więc lepiej coś z nim zrobić, oby Gemmie nic się nie stało! I kogo do cholery zobaczyli?!
    Pisz dalej tę historię, zawsze mozesz wymyślec coś co bardziej natoruje ją na twój wcześniejszy pomysł :)
    Pozdrawiam i życzę weny♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Całe szczęście,że mam teraz wolne i mogę nadrobić moje zaległości z ff.Od czego zacząć? Przeczytałam wszystkie zaległe rozdziały i stwierdzam,że nie możesz ani zawieszać ani kończyć ani nic z tych rzeczy! Strasznie mnie wciągnęło a to nie lada wyczyn bo zbytnio nie czytam ff gdzie są właśnie watki kryminalne.Bardzo ale to bardzo bardzo życzę Ci weny i czekam na kolejny rozdział.Mam nadzieję,że będziesz chciała kontynuować to opowiadanie.Chyba serce by mi pękło gdybyś przestała to pisać haha ♥ Pozdrawiam xx
    @only_hopexx
    http://i-know-how-it-goes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Pod żadnym pozorem nie zawieszaj tego opowiadania! Teraz to dopiero zacznie się akcja.
    Mega mi się podobał ten rozdział, naprawdę. Teraz wszyscy siedzą jak na szpilkach, zdenerwowani, przerażeni na śmierć, modląc się, żeby nic im się nie stało. I nic takiego nie miało miejsca, ale winowajcy uderzyli w bliskie osoby, co chyba jest najgorsze. Pani Blake została zamordowana, zresztą w tak okrutny, brutalny sposób, że nawet nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. Kto może być takim tyranem? Czyżby Thomas? To byłoby zbyt przewidywalne, tak sądzę, więc pewnie szykujesz dla nas jakąś niespodziankę. Mam nadzieję, że uda się uratować Gemmę i nie ucierpi na tym kolejna osoba.
    Czekam na rozdział następny, dużo weny. Pozdrawiam. xx

    OdpowiedzUsuń
  6. O kurcze, ale straszny rozdział. Biedna Cintia, taki widok musi być okropny. Ciekawe kto za tym stoi czy ten cały Thomas? Czy rodzice Amber, cholera już sama nie wiem.
    Tak - pisz dalej to opowiadanie, bo jest tak cholernie wciągające, że szok:)
    Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  7. O mój Boże... To było mocne! Aż się wzdrygnęłam, czytając o zmasakrowanej kobiecie. Cholera, fuj! Ale przede wszystkim byłam w szoku, że ktoś dokonał czegoś takiego. Jak? Dlaczego? Po co?!
    Z każdym rozdziałem pojawia się coraz więcej pytań, a odpowiedzi tak mało! Jasna cholera, chciałabym już wiedzieć, kto za tym wszystkim stoi i o co mu chodzi!
    Biedna Cintia :( No i Gemma :( W ogóle, wszystkim współczuję, że muszą przeżywać taki horror. Ja bym już dostała na łeb... Niestety.
    Lecę dalej!
    xoxo

    OdpowiedzUsuń