poniedziałek, 23 czerwca 2014

Love is in the air

- Amberlee, możemy porozmawiać? - usłyszałam głos Niall'a, który stał w drzwiach z dłońmi wsuniętymi w kieszenie, a na twarzy miał wyraz zakłopotania i poczucia winy oraz przygnębienia.
Składałam właśnie swoje ubrania do walizki, którą pożyczyłam od Gemmy. Zakupy zrobione od razu po wyjściu z domu i krótkiej rozmowie z ojcem były naprawdę męczące jednak postanowiłam nie zawracać chłopakom dłużej głowy i jak najszybciej wynieść się z ich domu. I tak dużo już dla mnie zrobili. Nie zamierzałam wyprowadzić się do Cintii, bo i ona miała teraz sporo problemów i musiała uregulować parę spraw w swoim życiu, a ja nie chciałam sprawiać jej dodatkowego kłopotu, dlatego nie pozostawało mi nic innego jak przenieść się do hotelu. Na taki nocleg wystarczyło co najmniej na miesiąc więc w sumie nie miałam się o co martwić, a później, kto wie? Może przygarnie mnie ciotka, o ile uda mi się do niej dodzwonić. Spojrzałam na chłopaka, który patrzył na mnie oczami podobnymi do kota ze Shrek'a, jakby chciał błagać mnie o zgodę na rozmowę jednak nie musiał tego robić. Właściwie sama chciałam z nim porozmawiać i wyjaśnić ostatnią sytuację zaistniałą między nami więc od razu zgodziłam się na poświęcenie mu czasu.
- Słuchaj - wyjął ręce z kieszeni i wszedł do pokoju po czym stanął przy łóżku i spojrzał na mnie poważnie - Chciałbym cię przeprosić za to, że tak na ciebie naskoczyłem. Wiem, że to nie twoja wina, a ja zachowałem się jak głupek. Wybacz mi - kiedy spuścił głowę wyglądał naprawdę uroczo. Uśmiechnęłam się składając jedną z nowych bluzek.
- Niall, nie masz mnie za co przepraszać, naprawdę - powiedziałam i włożyłam ciuch do walizki - Byłeś zdenerwowany, jak każdy z nas i miałeś prawo się tak zachować.
- Nie w stosunku do ciebie. I tak już wiele przeszłaś, wiele usłyszałaś i zobaczyłaś, a ja zamiast wspierać cię jako nowy, dobry kolega jedynie pogorszyłem pewnie stosunki między nami.
- Chłopcze... - zaczęłam, a on spojrzał na mnie niezwykle rozbawiony - O nasze stosunki nie masz co się martwić, bo jak już powiedziałam, nic się nie stało i całkowicie rozumiem twoje zachowanie. Sama pewnie postąpiłabym tak samo, na twoim miejscu - odparłam z delikatnym uśmiechem.
- Więc wszystko między nami w porządku?
- W jak najlepszym - uśmiechnęłam się i przytuliłam chłopaka ciepło. W tym samym momencie w pokoju zawitał Louis z mocno zdenerwowanym wyrazem twarzy. Niall jakby podejrzewał co mogło się stać, ale nic nie powiedział tylko spojrzał na mnie, uśmiechnął się delikatnie i wyszedł, a Lou zajął jego miejsce obok mnie.
Nie powiedziałam mu o swoich zamiarach, bo nie było okazji, miał w końcu swoje sprawy na głowie i raczej nie interesowało go to, co chciałam zrobić. Teraz, skoro znalazł dla mnie odrobinę czasu mogłam powiedzieć mu o wszystkim, ale nie musiałam. Dowiedział się wszystkiego pewnie od Gemmy, która lubiła mówić ludziom wszystko, czego dowiadywała się od innych. Tomlinson nie był zachwycony tym faktem i starał się mnie przekonać bym została w mieszkaniu Harry'ego, albo przeniosła się do jego domku w lasku, ale nie mogłam. Nie potrafiłam zgodzić się na coś takiego, w końcu i tak zabrałam mu dużo czasu, prywatności i zbyt wiele moich rzeczy spadło również na jego barki. Musiałam go odciążyć przynajmniej na jakiś czas. Myślałam też o tym, byśmy po prostu od siebie odpoczęli, kiedy mu o tym powiedziałam, wstał z łóżka.
- Nie mogę ci teraz pozwolić być samej po tym, co przeszłaś, Amber.
- Nie rozumiesz, że nie chcę ci teraz stać na głowie? - zamknęłam walizkę i chciałam zdjął ją z łóżka, ale chłopak złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę.
- Przestań... Doskonale wiesz, że nie będziesz mi zawracała głowy. Wiesz, że jesteś dla mnie ważna i wiesz też, że nie pozwolę, byś była sama po tym, co się wydarzyło - chciałam mu przerwać, ale był szybszy - Wiem. Wiem, że masz jeszcze Cinthię, ale pomyśl... Teraz tam, gdzie będzie ona, będę również ja tylko po to, by byś przy tobie i cię chronić, czy ty tego nie rozumiesz? Nie mogę cię tak po prostu puścić, do jasnej cholery!
- Tomlinson, uspokój się... - westchnęłam i puściłam jego dłonie - Wiem o wszystkim, ale nie będę potrafiła żyć z myślą, że będziesz... że będziecie ze mną - odwróciłam głowę w stronę wejścia do pokoju, gdzie stała reszta domowników oraz Thomas - Tylko dlatego, że tyle przeszłam. Wszyscy przeszliśmy... A pomyśleliście o Cinthii? Jak ona musi się czuć? Rozmawiamy o mnie, a tymczasem kuzynka Lou miała gorsze chwile niż ja. Jestem adoptowana, przyszywany brat się we mnie zakochał, przyszywany ojciec jest prawdziwym ojcem mojego najlepszego przyjaciela. To co? Jestem już dorosła, tak? Potrafię sama o siebie zadbać - powiedziałam, a wszyscy podeszli bliżej mnie - Jesteście naprawdę fajnymi ludźmi, znam was tak krótko, ale jesteście dla mnie ważni. Nie każcie mi podejmować decyzji, której nie chcę podjąć. Uszanujcie moje zdanie. Przecież nie rozstajemy się, prawda? Ja tylko zamieszkam na pewien czas w hotelu, a co będzie później, czas pokaże. Dobrze? Koniec tematu... - uśmiechnęłam się lekko, a wszyscy jak jeden rzucili się na mnie i zaczęli mocno przytulać.

Parę dni później, kiedy już wynajęłam sobie pokój w pobliskim hotelu, zaczęłam szukać pracy. Może wyjazd do ciotki nie będzie wcale konieczny jeśli uda mi się coś znaleźć. Lou i reszta wraz z Cinthią odwiedzali mnie regularnie lub to ja przychodziłam do nich. Moja ruda przyjaciółka i Harry dogadywali się ze sobą świetnie. Relacje pomiędzy Thomasem a Lou znacznie się poprawiły, ja i Niall dogadywaliśmy się świetnie, Zayn i Liam byli dla mnie jak bracia. Nic innego nie można powiedzieć o tych ludziach jak tylko nazwać ich moją prawdziwą rodziną.
Pewnego razu przyszedł do mnie Lou, jak się umawialiśmy. Przygotowałam koce i jakiś film dużo wcześniej, gdyż umówiliśmy się, że zostanie u mnie na noc. Nikt nie miał nic przeciwko, że chcieliśmy być z chłopakiem sam na sam, a poza tym Tomlinson powiedział, że ma mi coś bardzo ważnego do powiedzenia i nie chce mieć przy tym żadnych świadków na wypadek, gdyby coś nie poszło po jego myśli. Cały dzień zastanawiałam się o czym tak bardzo chciał mi powiedzieć, ale nic konkretnego nie przyszło mi do głowy więc po prostu dałam sobie z tym spokój, miałam jedynie nadzieję, że nie miało to nic wspólnego z ostatnimi wydarzeniami, bo je zdecydowanie chciałam mieć za sobą.
Usłyszałam dzwonek do drzwi więc niespiesznie wstałam z krzesła w kuchni, gdzie czytałam książkę i pilnowałam wodę na herbatę, i podeszłam do drzwi, by otworzyć.  Louis z ogromnym uśmiechem na ustach chował coś za plecami. Zdążyłam się zorientować, że były to czerwone róże gdyż parę z nich wystawało zza chłopaka. Uśmiechnęłam się i wpuściłam go do środka.
- Co słychać? - pocałował mnie w policzek i wręczył bukiet pachnących ładnie kwiatów.
- To, co zwykle - zaśmiałam się - Rozgość się, a ja wstawię je do wazonu - uśmiechnęłam się i zniknęłam za drzwiami do niewielkiej kuchni.

Minęło parę naprawdę długich minut zanim spokojnie usiedliśmy przed telewizorem i zaczęliśmy oglądać jakiś śmieszny film, który Louis upierał się obejrzeć. Wtuliłam się w jego bluzę i napawałam się obecnością chłopaka. Objął mnie ramieniem, a kiedy się zaśmiał podczas zabawnej sceny filmowej, cudownie było czuć jego oddech oraz ruchy, jakie wykonywał od czasu do czasu. W takim momencie czułam, że nie jestem sama i że jest koło mnie ktoś, kto, nieważne co by się stało, zawsze będzie ze mną.
Byłam tak zajęta myśleniem o tym, że nie zwróciłam uwagi na to, że chłopak coś do mnie mówił.
- Słuchasz mnie w ogóle? - spojrzał na mnie, a ja wyprostowałam się nagle.
- Zamyśliłam się, wybacz - uśmiechnęłam się i poprawiłam włosy.
- Nie szkodzi, właściwie to miałem czas by przemyśleć, jak ci to wszystko powiedzieć - ściszył telewizor i odwrócił się bardziej w moją stronę.
- Co powiedzieć? - patrzyłam na niego, a w pokoju dało się wyczuć pełne emocji napięcie.


-x-x-x-

Cześć i czołem! Wreszcie udało mi się skończyć rozdział, który zalegał tu od marca. Właściwie to od dnia zawieszenia Forgiveness.. Jest trochę krótki, ale chciałam wam pokazać, że wracam. Pamiętacie jeszcze tą historię? Mam nadzieję, że tak. Miałam wrócić pod koniec marca, a tu już mamy prawie koniec czerwca więc możecie mnie bić, a nawet zabić za to, że zostawiłam to opowiadanie na tak długo, ale po prostu nie mogłam się zebrać, by coś napisać. Muszę się przyznać, że nie planowałam wracać tu teraz, ale uznałam, że jeśli w ogóle chcę wrócić do pisania, to tylko i wyłącznie tutaj. Założyłam nowe opowiadanie, ale po prologu uznałam, że mi nie wyjdzie, a na Obliged... straciłam pomysł więc jedyna nadzieja w Forgiveness. Liczę, że choć parę osób będzie odwiedzało tego bloga, bo tak naprawdę to od was zależy czy nadal będę go pisała. Dajecie mi siłę i wiarę, że może jednak uda mi się skończyć to tak, jak planowałam, a nie w połowie.
Chciałam zmienić szablon, ale... jakoś żadne zdjęcie Lou mi nie pasuje, bo wszystkie są genialne no :c Jeśli macie jakieś swoje ulubione czy coś |nawet gify| to linkujcie w komentarzach, bo to ważne! :)
Liczę na komentarze z waszej strony, bo to one motywują mnie do dalszego czytania.
Jeśli jeszcze ktoś tu zajrzy, będę przeogromnie szczęśliwa.
xoxo


W razie jakichkolwiek pytań odnośnie opowiadania bądź nowego bloga graficznego |menu| zapraszam na mojego aska lub twittera.